Mogłoby się wydawać, że po wykupieniu wycieczki z oferty biura podróży, turysta automatycznie wpada w formalny tryb działania takiego biura i musi się pod niego podporządkować. Właśnie z uwagi na tą pozorną sztywność gotowych wyjazdów mnóstwo osób rezygnuje z nich już w przedbiegach. Osoby, które cenią sobie niezależność i chcą same decydować o tym, jak będą spędzać kolejne dni wakacji, zazwyczaj podróżują jednak na własną rękę, bo mają wrażenie, że tylko takie podróże dadzą im poczucie pełnej wolności. 

Zobowiązania wobec biur podróży nie są natomiast rygorystyczne. Wakacje z biurem podróży mają być przecież wypoczynkiem komfortowym, a nie ograniczającym. Warto to też podkreślić, bo być może nie każdy jeszcze o tym wie, że nie każda wycieczka zorganizowana przez biuro musi być wycieczką w pełni zaplanowaną, opartą na ściśle wypełnionym grafiku, w którym nie znajdzie się nawet jednego miejsca przeznaczonego na czas wolny. 

Coraz częściej te wakacje z biurem podróży uwzględniają jedynie rezerwację noclegu, zaplanowanie lotu (lub innego transportu) oraz załatwienie korzystnego ubezpieczenia. O całej reszcie turysta decyduje więc sam. Po dotarciu do miejsca docelowego jest już więc całkowicie wolny od jakichkolwiek nakazów i zakazów. Może sam decydować o swoim wolnym czasie i o tym, co z nim zrobi. Na pewno nikt nie przymusi go do zwiedzania okolicznych zabytków, jeżeli on sam nie będzie mieć na to ochoty.

Właśnie takim trybem wykazują się zwykle wycieczki z biurem podróży, odbywające się w ciepłych krajach. W ich przypadku nawet sposób żywienia jest dość elastyczny, albowiem posiłki podawane są w hotelach w szerokich przedziałach czasowych. Spokojnie można więc wstawać na śniadanie nawet i o dziewiątej rano, by potem udać się już prosto na basen i spędzić na nim dosłownie cały dzień, robiąc sobie tylko krótką przerwę na konsumpcję obiadokolacji.